Każdy moze otworzyć firmę, a to czy ma pol roku czy na miesiąc to inna sprawa.
Firma, szczególnie nowa, to taki twór, który dziś jest a jutro go nie ma.
Wiele osób zakłada firmy wyłącznie po to, aby uzyskać legalny pobyt w Norwegii i na tej podstawie otrzymać registreringsbevis. A co sie dzieje pózniej, to juz inna historia.
Faktem jest, ze kobieta w urzędzie go po prostu "olała ciepłym moczem", szkoda ze facet nie był taki mądry tam na miejscu, tylko tu na forum uważa sie za dorosłego i doświadczonego a pytania zadaje jak typowy świeżak.
Niech idzie i załatwia. Niech złoży wniosek o ten numer, co to żyć bez niego sie nie da i niech sobie zadzwoni do banku i i zapyta, co jest nie tak z D numerem, ze mu tokena nie chcą dać.
Tylko najpierw trzeba umieć posługiwać sie językiem obcym nie na poziomie " jakoś sie dogadam", tylko trzeba znać angielski w takim stopniu, żeby sie swobodnie porozumiewać i rozumieć każde słowo wypowiedziane przez pracownika banku czy urzędu.
Jeśli ktoś ma ochotę to moze sie porozumiewać po norwesku. Oba języki sa urzędowe.
Firma, szczególnie nowa, to taki twór, który dziś jest a jutro go nie ma.
Wiele osób zakłada firmy wyłącznie po to, aby uzyskać legalny pobyt w Norwegii i na tej podstawie otrzymać registreringsbevis. A co sie dzieje pózniej, to juz inna historia.
Faktem jest, ze kobieta w urzędzie go po prostu "olała ciepłym moczem", szkoda ze facet nie był taki mądry tam na miejscu, tylko tu na forum uważa sie za dorosłego i doświadczonego a pytania zadaje jak typowy świeżak.
Niech idzie i załatwia. Niech złoży wniosek o ten numer, co to żyć bez niego sie nie da i niech sobie zadzwoni do banku i i zapyta, co jest nie tak z D numerem, ze mu tokena nie chcą dać.
Tylko najpierw trzeba umieć posługiwać sie językiem obcym nie na poziomie " jakoś sie dogadam", tylko trzeba znać angielski w takim stopniu, żeby sie swobodnie porozumiewać i rozumieć każde słowo wypowiedziane przez pracownika banku czy urzędu.
Jeśli ktoś ma ochotę to moze sie porozumiewać po norwesku. Oba języki sa urzędowe.